Zachód
mżyło
dzień był dłuższy
delikatna mgiełka na policzkach
zmywając resztki tuszu
nerwowo potarła zapłakane oczy
piękno zaczęło straszyć
niewiarygodne jak bardzo
przydał się deszcz
pomieszana rzeczywistość
zachlapana czernią teraźniejszość
krzyk duszy namalowany
dłonią wariata zawył
a wokół cisza
skropliła niechęć
wyżęte z rozpaczy oczy
lśniły pełnią mocniej
księżyc milczał
znieruchomiało jezioro
drżały tylko żagle i serce niepewne
los szczęścia przepadł w roześmianej toni
czarne bohomazy zakryły rozpacz
w zachodzącym słońcu
dłuższy był dzień
wciąż mży
(C) Irena Ewa Idzikowska
3 stycznia 2017